125490  Poems Read Home Login

  Feelings World

Kryształowy Świat Rozdział I - Wstęp do młodości - Oczekiwanie


I . Rozdział : Wstęp do młodości-oczekiwanie

To nieprawda,że widzę tylko siebie
Że nie dostrzegam drugiego człowieka
Że widzę tylko przewijające się cienie
Albo masy,tak ściśle przylegające
Że nie sposób rozróżnić człowieka
Tak są jeszcze ludzie
Tylko,że oni mnie nie widzą
Czasami się zderzamy
Jak atomy w cząsteczkach
Ale następuje odbicie
I znów wędrujemy ,poszukując
Drogi do przodu.


Nie  chcę marnować życia
Przecież  nie po to tu jestem
Skoro już się pojawiłam
To czemu tego nie czuję?
Ile mam trwać w tej poczekalni?



Życie to przychodnia wszelkich dolegliwości
A co mnie boli?
Nie czuję miłości
Nie mam nawet nadziei...
że coś się w końcu zmieni
Kto mnie wyleczy z tej mojej choroby
Nie ma w pobliżu żadnej osoby.




Kryształ
Jestem kruchym kryształem
W każdej chwili mogę przestać istnieć
W tym miejscu nie patrzy się na materiał
Myślicie ,że jestem ze stali
Że nic mi się nie stanie
To nieprawda ,każdy cios może być katastrofą
Mogę się zbić ,rozprysnąć
I nigdy nie ujrzycie mnie w całości
Wątpię czy potrafilibyście mnie skleić
Już nigdy nie będę sobą
Będę jeszcze wrażliwszym półkryształem
Już nie będzie można mnie oglądać
Będę w cieniu i nikt mnie nie zauważy
Więc proszę,nie zapominajcie
Że nie jestem ze stali
Wyprowadźcie mnie z miejsca
Gdzie nikt nie zauważa moich pretensji


Mój cel życia - szczęście
Szczęście to miłość
Miłość to piękno
Piękno to harmonia
Harmonia to spokój
Spokój to bezpieczeństwo
Bezpieczeństwo to stałość
Stałość to oparcie
Oparcie to drugi człowiek.



Niecierpliwość
Wyrwać się w końcu z tego zastoju
Zmienić wszystko co mnie otacza
Uwierzyć w siłę szczęścia
Poznać to czego nie widać
Trzeba tylko przekroczyć próg
Ale czego? Czy siebie czy dojrzałości?
Jestem niecierpliwa ,mam dość czekania
Niech coś się zmieni
Gdzie jest to życie którego szukam?
Ile jeszcze mam błądzić?
Czy na to żeby poczuć życie
Trzeba zdać jakiś egzamin?




Zimna
Jestem ogromnym lodowcem
Ale źle mi w tej postaci
Słońce jest zbyt słabe
Każda nadtopiona część
Znów się wytwarza
Trwam w tym skupieniu
I jest mi zimno
Nie potrafię zatonąć w morzu
Często próbuję ale jestem zamarznięta
Nie ma słońca
Jest tylko lód
Pływający po oceanie.



Wilde dream
Jestem dzika
Nikt mnie nie oswoił
Chcę wyjść z tej klatki
Niech ludzie poczują moje zęby
Otwórzcie te drzwi
Inaczej wyrwę je sama
A wtedy zginiecie wszyscy
A tak może dam się oswoić
A może wy chcecie trochę drapieżności?
Jak tak ,nie ma sprawy
Mogę was podrapać
Tylko wypuśćcie mnie z tej klatki
Nie chcecie chyba stracić okazji do pieszczot?
Co się ze mną dzieje...
Czy zrzucam skórę?
Tak ta jest już trochę zużyta
Ale nie martwcie się  
Ta nowa też w końcu zejdzie
Nawet nie zauważycie kiedy                      
Tak ,patrzcie uważnie                                    
Może się wam przyśnię                                            




Egoizm
Ciężko być egoistą
To przestaje być zabawne
Może lepiej myśleć o Tobie?
Ale Ty wciąż zawodzisz
Nigdy Cię nie ma
Gdy Cię potrzebuję
Ale myślę o Tobie
A może to też jest tylko...
Myślenie o sobie?
Potrzebuję myślenia o Tobie
Wiary w Ciebie
A to...
Też jest egoizm
Znów myślę o sobie
Jak wyjść z tego kręgu?
Na około mnie tylko egoizm
Mój ,Twój ,jego ,jej
Mam już dość.





Polowanie
O ty mój wyimaginowany
Nie jesteś wart mojego myślenia
Urządziłeś sobie polowanie
Wydawało ci się,
Że możesz mnie ustrzelić
A później wypchać
I patrzeć jak na trofeum ?
O nie, ja nie jestem zwierzyną
Nawet jeśli mnie złapiesz, to uważaj
Bo mogę przesunąć bieg historii
Nawet nie poczujesz jak się zmienisz
Nie będziesz myśliwym
Będziesz zającem
Wilkiem w potrzasku
Więc uważaj, bo gdy poczuję,
Że chcesz mnie upolować
Zrobię to pierwsza




Amfiteatr
Otacza mnie ciemność
To co widzę do koła
To tylko rzeczywistość
Te masy są bezduszne
Przyciągają ludzi ,których nie znam
Siedzą z dala i rozmawiają
Ciekawe co czują przychodząc tutaj
Czy też tylko pustkę?
Wiem ,to miejsce daje odprężenie
Chwila luzu natura i mury
To moment oderwania
Stary amfiteatr ,który wypełnia spokój
Wspaniałe miejsce do regeneracji
Czy ludzie ,których widzę czują to samo?
Oni są weseli ,czemu ja nie mogę?
Czy tylko dlatego ,że jestem sama?
Ale przecież uciekam od nich
Nie chcę by ktoś się zbliżył
Potrzebuję spokoju
Brakuje mi czegoś
Szczebiot ptasi miesza się z ludzkim głosem
Dopiero ,gdy poczuję życie tego miejsca
Uwierzę ,że i ja żyję
Na razie jest tylko pomieszanie głosów
Życie otacza ten amfiteatr
On sam jest martwy
Może to ja jestem martwa?
Dopóki nie poczuję się szczęśliwa




Znów ta rzeczywistość
Tonę w niej
Zanurzam się w jej płytkie wody
Czuję się tak mała
Nie ,to ona tak urosła
Przesłania mi prawdę
Pragnę się wynurzyć
Ale nie mogę
Zostaje świadomość
Że jeszcze pływam
Że nie utonę
Nie zginę pod jej taflą
Zawsze zostanie
Ta sucha cząstka
Ona będzie obok
W innym prawdziwym świecie
Tak różnym od rzeczywistości.





Irytacja
Burza i spokój
Fala niepokoju
Zwątpienie
Czy uda się i tym razem ?
Przejść przez życie
Nie potknąć się
Zdążyć ?






Zapomniana
Stoję na uboczu
Jestem pociągiem ,na zapomnianej ,
Wykolejonej stacyjce
Mam stąd pozornie duży widok
Tak naprawdę nie widzę nic
Chciałabym ruszyć ale to nie takie proste
Mogę być tylko cichym obserwatorem
Sędzią życia ,w którym nie biorę udziału
Jestem poza scenariuszem
Czasem moja dusza rozgrzewa się
Już prawie wychodzę z zaułku
Ale nagle zapał gaśnie
Tylko patrzę w dal
Chcąc zobaczyć coś naprawdę pięknego
Gdzieś głęboko tkwi serce
Chowam je żeby było świeże
Dzięki niemu wyjdę na właściwy tor
Cały mechanizm się połączy
I wyjdę z zapomnienia.





Oczekiwanie
Widzę w oddali ogromną bramę
Jest jeszcze daleko
Nie widzę szczegółów
Tak chciałabym ją kiedyś ujrzeć dokładnie
I przejść na drugą stronę
To brama mojego życia ,mojej przyszłości
Kiedy wreszcie przejdę przez te wrota?
Kiedy wyjdę z korytarza nadziei
I wstąpię na ścieżkę spełnienia?
Jeśli nie poznam świata za bramą
Będę pewna ,że jeszcze się nie narodziłam
Ale jak smutno będzie umierać nie rodząc się
Kiedy skończy się moja wędrówka?
Czuję już znużenie
Ale została we mnie ,odrobina cierpliwości
Wiem ,że nie mogę tak iść bez końca
Przecież muszę znaleźć swoją granicę
Przejdę w końcu moją bramę życia
I poznam prawdziwy świat ,
Którego na razie nie widać.





PARASOL

Czasami mam ochotę kupić sobie ogromny parasol
Zasłonić się nim przed całym światem
Chociaż przez chwilę poczuć się zupełnie swobodnie
Nic mnie nie obchodzą ci gapiący się ludzie
Mogą mnie nawet wsadzić do domu bez klamek
Tam będę mogła robić co mi się podoba
Będę gwizdać na cały wszechświat i udawać ,
Że jestem nieprzystosowana do życia wśród ludzi.
Wszystko jest takie sztywne i ciasne
Czuję na sobie niewidzialne więzy
Coś nie pozwala mi poczuć się wolną
Gdy tylko próbuję nadgryźć sznury
Czuję skupione spojrzenia gotowe na reakcję
Nie patrzcie na mnie ,mam ochotę tańczyć
Mogę to zrobić na dachu Novotelu
Już słyszę te syreny ,podniesione krzyki
Nie ,nie można się od was uwolnić
Wszystko co niezgodne z waszymi zasadami jest złe
I kwalifikuje do wyrzucenia
Więc wyrzućcie mnie ,może znajdę lepszy świat
Gdzie poczuję się wolna
Na razie mam swój czarny parasol
Pod którym zapominam o waszym istnieniu.





Labirynt
Żyję w ogromnym labiryncie
Teraz idę wąskim korytarzem
Na około milczące twarze
Nie wiem co robić
Czy ich dotknąć ,zrozumieć ?
Skręcam w następny korytarz
Widzę coś czarnego ,wielka tablica
Spokojne olbrzymy coś rysują.
Na około chaos i pustka
Nie ma życia
Uciekam ,o jest wyjście
Widzę dolinę kwiatów
Schylają się i szepczą .To miłe
Chcą abym poszła za nimi
Mówią ,że to jest dobra droga
Już im wierzę ale znów zakręt
Teraz wkraczam na pole
Ale ono nie jest puste
Widzę pełno wrogów
Atakują się na wzajem
Walczą nie wiedząc o co
Uciekam stąd
Tak chciałabym znaleźć wyjście
Chwilę idę zupełnie sama jest ciemno
Nagle pojawia się światełko
Jest daleko ,stoi tam jakiś człowiek
Wydaje się być inny od wszystkich
Może on jest z innego labiryntu ?
Idę w jego stronę .Ale on się oddala
Oh, nie! , zostań, nie zostawiaj mnie
Poszedł ale widzę już przejście
Malutki mostek oddzielający od labiryntu
Dlaczego pomógł mi odnaleźć przejście ?



Labirynt II
Znów kroczę tym bezdusznym labiryntem
Do koła cisza ,do mojej głowy dochodzi muzyka
Tylko ona jest prawdziwa
Wszystko inne jest tak daleko
Jest mnóstwo dziwnych przedmiotów
Widzę je jak przez mgłę
Ludzie przechodzą obok
Nawet ich nie zauważam
Są z innego świata
Nawet nie próbują wejść do mojego
Każdy siedzi w swoim labiryncie
A może oni wcale nie błądzą ?
Może ich życie jest proste i szczęśliwe ?
Otacza mnie ściana nudy
Nie widzę kwiatów są tylko głosy
Ludzie mówią o niczym
A ja trwam dalej i szukam
Drogi wyjścia
A może szukam tego człowieka
Który ostatnio pomógł mi wydostać się stąd ?
Ale on jest jak mara
Pojawia się tylko chwilami
Więc gonię za złudzeniem ?
Dlaczego on jest taki nierealny ?
Dlaczego tak wyraźnie widzę tylko gąszcz
Każde drzewo jest podobne do siebie
Gdzie jest wyjście ?





Materializm i miłość
Romantyczność i ubóstwo
Pieniądze i przyjaźń
Co z czym połączyć
Żeby stworzyć szczęście ?
Czy miłość i pieniądz to już wszystko ?
Czy to już granica raju ?
Nie ,potrzebna też nić romantyzmu
Ale wtedy można zginąć
Zwycięży egoizm i materializm
Trudno być romantykiem
Można umrzeć z głodu
Marzenia o miłości i wielkości
I nic poza tym
To życie romantyka
A jakie jest życie materialisty ?
Myśliciel przyszłościowy
Szufladki z pieniędzmi i planami
Jedna jest dla drugiego człowieka
Czegoś tu brak
Nie można kupić miłości
Ją trzeba znaleźć i czuć
Można ją ubrać w piękny materiał
Ale trzeba widzieć jej wnętrze
Nie można jej wsadzić do szufladki
Trzeba żyć pełnią siebie
Wskrzesić w sobie wszystko
Połączyć romantyzm z rzeczywistością
Wtedy może znajdzie się swój cel?





Spokój cisza światełko
Coś miękkiego i swojskiego
Atmosfera problemów
Przebudzenia i myślenie
Bezsenność
Pochłania mnie ta atmosfera
Tu działają wspomnienia
Tu śnię o przyszłości
Tu jestem sobą
Czasem zupełnie sama
Czasem ktoś zabiera
Część mnie samej
Przychodząc tutaj
Czasem jest tu muzyka
Ona też tworzy nastrój
Nastrój tego miejsca
Mojej maleńkiej wysepki
Do koła unosi się
Moja wizja rzeczywistości
A może nierzeczywistości ?
Dbam o to miejsce
Tylko tutaj nawet sama
Mogę poczuć się wesoła
Tutaj odnajduję siebie
Moje życie -tysiące wspomnień
Miliony wyobrażeń
To wszystko unosi się
To miejsce nigdy nie jest puste
Trzeba tylko dobrze się rozejrzeć
Ale to jeszcze za mało
Chcę znaleźć inne miejsce
Gdzie moje myśli
Złączą się z myślami kogoś innego.




Wołanie
Błąkasz się gdzieś po świecie
Wydajesz się nie dostrzegać
Mojej nieobecności
Ale może kiedyś poczujesz swój czas
Wtedy zostawisz tą samotną wędrówkę
I ruszysz na poszukiwanie czegoś więcej
to całe piękno jakie widzisz
Jakie skupiasz wokół siebie
Nie wystarcza ci
Ale wiedz ,że ja jestem
Żyję może tysiące kilometrów od ciebie
Ale jak tylko zechcesz
Możesz mnie odnaleźć
I połączą się nasze światy
Zleją krajobrazy
Wyruszymy na wspólną wędrówkę
Będziemy walczyć o szczęście
Będziemy brnąć w krainie cieni
I cieszyć się naszą autentycznością.



Miłość ?
Oni robią to z nudów
Wtedy można się dobrze bawić
To pewien rodzaj gry
Czasami się wygrywa a czasami nie

One robią to ze strachu
Boją się być same
Więc grają z nimi
Mając nadzieję na remis.





Wspomnienie po M
Była smutna wciąż szukała
Była rozmarzona wciąż myślała
Była wesoła gdy śpiewała
Była piękna gdy tylko zechciała

Pewnego dnia znalazła
Myślała że to już koniec
Przestała szukać i marzyć
Czuła że maleje i znika

Była dla niego ładna
Była dla niego dopełnieniem szczęścia
Jeszcze jednym klawiszem w komputerze
Mógł układać dla niej programy

Przestała czuć siebie
Ale znów zaczęła marzyć
Znów była sama
On był obok aż zniknął zupełnie

Była znów smutna i dalej szukała
Myła rozmarzona i dalej myślała
Gdy była wesoła śpiewała
Była sobą gdy zechciała

Pewnego dnia znalazł ją
I ona go znalazła
Rozmawiali razem
I byli autentyczni

Ale oboje szukali dalej
Oboje byli zamyśleni
Razem byli sobą.




Wstęp do...

Spojrzał na nią i pomyślał że jest podobna
Podszedł i wyczuł że coś ich przyciąga
Zapytał i usłyszał słowa które go rozgrzały
Już wiedział że znalazł pokrewną duszę.

Zobaczyła go zbliżającego się i czekała
Gdy był już przy niej chciała żeby tak zostało
Przy rozmowie z nim poznała też siebie
Wiedziała że ten człowiek może ją uzupełnić

Oboje tak rozmawiali i byli razem
Czuli że z każdą chwilą znaczą coraz więcej
Każdy szczegół ich natury łączył się
Jeszcze nie wierzyli że są jednością.




Czekam
Znów dzwoni
W mojej głowie
Od miesiąca
Od zawsze
Wyczekuję I nic
Tysiące dzwonków
Telefon
Drzwi
Wciąż zamknięte
To w mojej głowie
Wciąż ktoś przychodzi
Ale go nie ma
To złudzenie
Nie ,to prawda
Już otwieram...
Pusto
Znowu nic
Wciąż czekam
Jeszcze dzwoni...




Niecierpliwość
Żyjesz kawałeczkami
Codziennie czekasz na swój przydział wrażeń
Denerwujesz się
Chciałbyś zobaczyć więcej
Chciałbyś zagarnąć wszystko na raz
Czujesz się jak ofiara socjalizmu
Wszystko dostajesz na kartki
Najgorsze że jesteś zachłanny
Ta porcja jest już niewystarczająca
Ale może ktoś ją zwiększy
Z czasem dostajesz przywileje
Ale to teraz jesteś najgłodniejszy
Jeżeli przeżyjesz
Może kiedyś poczujesz już przesyt
Może w połowie drogi do całości
Sam będziesz regulować swoje racje
Może będziesz mógł więcej brać
Coraz bardziej zmniejszając odległość
Do końca...




Kategorie
Niektórzy z nas to robaki
Bezkształtne pochłaniacze
Niszczące wszystko co wykracza poza świadomość
Inni to czarna ziemia
Wspaniały pokarm dla glist
Można nią zapchać ich potrzeby
To na chwilę zapomną o niszczeniu świata
Są też neutralni
Oni nie chcą być ziemią
Pochłanianą przez robaki
Nie chcą się poświęcać
Nie są też robakami
Oni tworzą swój świat
Budują własną rzeczywistość
Są wysoko boją się zniżyć
Do statutu robaka.



LEŚNICZÓWKA

Ostatnie krople deszczu
Spływają z okien mojej leśniczówki
Wciąż chłód Brakuje twojego ciepła
Nigdy ciebie nie było
A jednak tęsknię
Rozpływasz się w ulewie
Zniknął cały świat
Moja leśniczówka szybuje w próżni
Może w końcu osiądzie na mieliźnie
Czekam na promyk słońca
Jego dotyk przywróci nadzieję
Że w oknie ujrzę ciebie
Nagle zjawisz się
Jak dawno oczekiwany gość
I zostaniesz może na zawsze
Nagle zacznie się wiosna
Zielone liście przebiją ściany
Radość wedrze się do naszych serc
Obudzisz mnie z odrętwienia
Otworzysz drzwi na zewnątrz
Poczuję zapach świeżego powietrza
Otoczysz mnie swoją czułością i ogrzejesz
Odświeżysz mnie swoją młodością
Ocalisz mnie i moją leśniczówkę.




Las
Wciąż błądzę w gąszczu wyobrażeń
Czasem widzę ciebie
Ale tak szybko znikasz
Nie mogę zapamiętać twojej twarzy
Tak naprawdę nie istniejesz
Ale muszę cię kiedyś odnaleźć
Inaczej zwątpię we wszystko
Widzę już próg niepewności
Znikają ideały mądrości świata
One są niczym
W porównaniu z twoją ręką
Twoim ramieniem którym mnie otulisz
Twoją twarzą patrzącą na mnie
Twoimi ustami mówiącymi do mnie
Musisz być wszystkim
Chcę odczuć twoją obecność
Ale są tylko wyobrażenia
Wszystko to nierzeczywistość i pustka
Albo ogromny mroczny las
W którym błądzę
I choć weszłam tu sama
Tak bardzo chcę żebyś to ty znalazł drogę powrotu
Sama nie chcę stąd wyjść nawet nie dam rady
Z każdą chwilą zanurzam się głębiej
Ale może za zakrętem gdzieś stoisz
Czy naprawdę tak trudno się odnaleźć?




REJS
Obrazek wycięty z marzeń o przyszłości
Ja i moja łódź
Płyniemy po błękitnym oceanie
Z dala widać światła
Latarni nieznajomych miast
Mogę przyjąć kogoś na pokład
Ale muszę mieć pewność
Że nadal będę wolna
To musi być miłość
Jeżeli nie płynę dalej sama
Zostawiam przeciętność
Przede mną świat tajemnic
Chwilowo jestem szczęśliwa
Ale jak długo?
Popadam w nudę i co teraz?
Muszę zawrócić do domu
Odnaleźć znajomych
Znów poczuć prawdziwą samotność
Nie mieszczę się w społeczeństwie
Nic mnie z nim nie łączy
Nie wiem czym jest przyjaźń
Miłość jest pustym słowem
Wypełnia mnie nieświadomość
Ogarnia mnie nicość
Co robić?
Chcę normalności
Kontaktu ze światem
Może lepiej znów wyruszyć
Na samotny rejs
I wysyłać listy zamknięte w butelce?
Listy do świata.





List
Ktoś próbuje przedostać się
Do mojego umysłu
Za daleko
Nie możemy się zrozumieć
Ale jest list
Nie mogę cię poznać
Ale to dopiero początek
Nie możesz poznać mnie
Ale może tak lepiej
Jesteś inny
Ale wierzysz że jesteśmy podobni
Jak dostać się do środka?
Może przez pośrednika?
Czy to nie jest oszustwo?
Mówisz innym językiem
Przez to wyrósł mur
Może on potęguje ciekawość?
Tylko czy zdołamy go przekroczyć?
Chciałabym i wierzę że ty też tego chcesz.






PARASOL II

Tak naprawdę was nie ma
Moi wrogowie to wyobraźnia
W rzeczywistości nie ma nic
Nikt nie zwraca na mnie uwagi
Mogę sobie żyć zupełnie swobodnie
Nie potrzebuję żadnego parasola
Mogę robić co mi się podoba
W zgodzie z sumieniem
Czy tylko z nim?
W końcu kto mi każe słuchać rozsądku?
Mogę iść za głosem serca
Tylko co z tego
Na moje serce nikt nie ma ochoty
Nikt mi go nie zabierze
Ono jest głuche w ogóle go nie słyszę
Nawet słysząc nie idę za nim
Bo ono stoi w miejscu
W sumie co ja takiego robię?
Przecież wcale nie tańczę po dachach
Nie robię nic
Czasem próbuję znaleźć otoczenie
Przecież nie można żyć w próżni
A może ja właśnie tak żyję?





Głód
Dobijam się do bram nieba
Chcę je poznać tu na ziemi
Czuję że ono jest
Trzeba tylko chcieć
A można się tam dostać
Każdy może dosięgnąć bramy
Musi ją tylko dostrzec
Skąd zdobyć klucz?
Może ktoś otworzy?
Czy mam stać całą wieczność?
Nie chcę pokutować
Czekając na życie wieczne
Może życie po śmierci zawiedzie mnie?
Czy ono nie będzie nudne?
Nie chcę ogrodu pełnego kwiatów
Nie chcę wiecznej modlitwy
Stanu błogiego rozmarzenia
I braku końca
Chcę kończyć jedno życie
I zaczynać następne
Chcę poznać niemożliwości
Zagarnąć bogactwo różnorodności
Przeżyć stan śmiertelnego zagrożenia
Chcę wszystkiego Raju na ziemi
Jak długo mam jeszcze pukać do bramy?




Proza życia

Ogólne otępienie
Blask czerwień i biel
Na koniec aspiryna
Moja głowa promienieje
Bynajmniej to nie miłość
To upał
Jestem tylko biednym rakiem
Nie targa mną wielkie uczucie
Więc nie mam prawa nic tworzyć
Tylko zakochani są do tego zdolni
A ja? Czuję tylko ciepło
To nie uczucie drugiego człowieka
Ale moja spieczona skóra
To już kolejny banał mojego życia
Dzisiejszy dzień
Wspomnienie wczorajszego słońca
Bolące z każdej strony
Ciężka głowa w którą wlewam
Imieninowe wino i mleko z aspiryną.




List II
Pajęcza nić utkana między mną a tobą
Jest taka długa że straciliśmy nad nią kontrolę
Możesz robić co chcesz
Ja i tak nie potrafię temu zapobiec
Jest tak cienka
Ze nie zawsze możemy ją dostrzec
Ale ona jest
To jak linia telegraficzna
Sprawdzająca chwilowy stan naszych dusz
Żyjemy osobno
Ale ingerujemy w nasze dwa światy
Twój świat jest daleko
Ale chciałabym żebyś mi go kiedyś odkrył
Ta nić może nas jeszcze zbliżyć
Ale może się też ulotnić
Przy mocniejszym powiewie zapomnienia
Co będzie lepsze dla nas?
Czy jest możliwe połączenie naszych obozów?
A może lepiej zapomnieć?
I tylko czasami odbudowywać drogi powrotów?
Jednak choćby najcieńszą nić warto utrzymać
Niech będzie nic nas to nie kosztuje
Ja mówię tak od ciebie zależy reszta.


Trzy epizody
Ten co przypomniał mi kim jestem
Ten co był po prostu sobą
I ten co wskrzesił we mnie radość
Dlaczego znów tylko epizody?
Nie widzę dalszej drogi
Nie potrafię ich odszukać
Ale przecież nigdy nie było końca
Ta droga gdzieś jest
Może nie do każdego
Ale wystarczyłby jeden
Jak trudno utrzymać coś nietrwałego
Coś co nagle znika
Gdy wierzyłam że zaraz znów się pojawi
Nic z tego cisza i pustka
Może niedługo przyjdzie list
Nic poza tym
W przyszłości może jeszcze jedno spotkanie
A później znów nic
Na tym polega rola epizodów
Są ale ich nie ma
Jaki mają sens?
Bez nich nie miałabym nic.







©2000 - 2022, Individual Authors of the Poetry. All rights reserved by authors.

Visit My Home Page | Start Your Own Poetry Site | PoetryPoem
[ Control Panel ]  [ Today's Poetry - ALL Poets ]   [ Search ]



monique Message from Monique - Free videos for your poetry. Check them out Go to Poetry Poem youtube channel and get the embed  
YouTube
dreamweaver POETRY BY KRIS ~ DREAMWEAVER - ~WELCOME TO DREAMLAND~ Read my Poems to Know me. I am in my poems.  
dreamweaver
poet5170 Poetry by Elsie - *WELCOME TO MY WORLD* ~ Read my poems full of fact, fiction and fantasy.  
poet5170
malibupoetess Life Lines by Malibu Poetess - Straight forward prose and poetry on life, love, joy and disillusionment.  
malibupoetess
norrie5 Message in poetry - personalised poetry, red heartshaped bottle extra special gift for a loved one  
norrie5
waterdragon Our Next Poet Laureate! YAYA! - Remarkable contemporary poetry by award-winning author of Out of Cullen Street (A House of Madness)  
waterdragon
athanase Poetry by athanase - Feedback and critique requested.  
athanase

mypoems477     yosph      bucketoweird      faithfultothee      poetic2984  View All Poets
Newest Item: Lighthouse...
Sailing inside a stormy Soul... The waves are too angry to be ignored! My m ... More
Added: 2024-04-10  My Poetry List  PoetryPoem.com      Get a Free Site       Blogs     Stories     Premium Sites